piątek, 11 lipca 2014

Segunda fase de las vacaciones

Nie ogarniającym od razu wyjaśnię, że powyższy tytuł oznacza, że właśnie weszłam w drugi etap wakacji :D. No dobra jeszcze kończę pierwszy... Dzisiejszy dzień, ostatni z pierwszej fazy wakacji zaczął się ... hmm... jak dla mnie very pozytywnie :). Budzę się, 9 rano (tak wcześnie...) patrzę, ooo jaka fajna pogoda (pierwszy raz od kilku dni nie padało), bezchmurnie, lekki wiatr, słońce - normalnie cud, miód i maliny xd. Pomijam fakt, że w nocy lało, grzmiało i błyskawice latały niczym flesz u jakiegoś szalonego fotografa... No dobra, wstałam... godzina później - "O fuck miałam dać komórkę do naprawy" O.o (a raczej zgrać z niej wszystko co na niej było) - 30 minut w plecy. Od razu wyjaśniam... w nie wyjaśnionych okolicznościach STŁUKŁAM SOBIE SZYBKĘ -.-.  No ale dobra, trudno. Poszłam do biblioteki wypożyczyć lektury na konkurs kuratoryjny z polskiego (całe wakacje będę czytać jakieś nudne książki o wojnie :,( jakby nie mogli wybrać czegoś ciekawszego). Wymieniłam bibliotekarce całą listę książek... trochę ich jest... ona w odpowiedzi z sarkastycznym uśmieszkiem, kiwając głową poinformowała mnie, że muszę iść do biblioteki dla dorosłych. Na mojej twarzy pojawił się lekki nieogar... "Yyy, aha... no dobrze... " Oczywiście później dostałam całą kartkę z wypisanymi bibliotekami i numerami do nich. Ok, kolejne 20 min w plecy. Przez to wszystko na moją kilku-nastu kilometrową wycieczkę wyjechałam godzinę później. Ale co mi tam, jak nie pada to mogę jechać zawsze :D. Oczywiście jak tylko wyjechałam, niebo stało się "lekko" pochmurne - ale trudno. Po 30 minutach drogi dotarłam na miejsce. Cele były trzy. Uno spotkać się z koleżankami, dos - iść na lody, tres - nie siedzieć w domu. Jedyny minus podróży - zawsze miałam przy sobie GPS (tak w razie co, żeby się nie zgubić gdzieś xd), ale tym razem z zastępczą komórką coś mi nie wyszło... no ale potrzebny nie był i to się liczy. Cały czas miałam traumę, że będzie burza, więc jeździłam prawie cały czas gapiąc się na niebo. Dojechałam do koleżanki, którą oczywiście zbudziłam (12.30 dla jasności - nie bulwersuję się, sama też tak lubię spać xd). Stwierdziłam, że widok kolejnego człowieka w piżamie byłby co najmniej śmieszny, ale nie chcąc być wredna pojechałam dalej. U drugiego człeka dostałam ciastko ^^ (nie wspomnę, że jakiś czas wcześniej jadłam śniadanie ;p). Pół godziny później pojechałyśmy znowu do śpiocha, który zdążył już wstać.  W życiu widziałam tylko dwie osoby, które "tak po prostu" wyglądały jakby miały bliskie spotkanie z drzewem... (między innymi byłam to ja w lustrze XD), ale po dzisiejszym dniu dodałam do tego rekordu jeszcze jedną. A PÓŹNIEJ CI ŹLI LUDZIE ZAWARLI SOJUSZ I MNIE WODĄ ZLALI -.- (no było nawet śmiesznie, trzeba przyznać xd). W planie oczywiście obowiązkowa wycieczka z psem na lody do pobliskiego sklepu, dyskusje na temat robienia omletu (OLA DEKLU OMLET ROBI SIĘ Z MĄKĄ XD) i niesprawiedliwości budowy jakiś tam dróg. A później czas na w tył zwrot i jedziem do domu. Nie wiem dlaczego, ale zawsze podróż do domu mija mi szybciej niż z domu... Dzień uważam za udany :D. A teraz lece ogarniać różne sprawy dotyczące drugiego etapu wakacji i pakować swój dobytek. Jeszcze spakuje jakiś szkicownik czy cuś i jedziem. Coś jeszcze pewnie napiszę, dodam zdjęcia z wyjazdów, może uda mi się zrobić jakieś arcydzieło malarskie, to też pokażę xd.  Pozdrawiam wszystkich i życzę udanych etapów wakacji. Da svidania :)

1 komentarz: