poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Byle zapomnieć o jutrze :C

Witam wyczekujących (cieszmy się ostatnim dniem wakacji...) ;/. Dziś opiszę w końcu te trasy rowerowe - będą w sam raz na jesienne wyprawy. Zaczynamy od Poznania :D.
1. Trasa biegnąca wokół Poznania przez wszystkie małe i zaciszne wioski i miasta typu Kórnik czy Rogalin. Więcej informacji niestety narazie nie posiadam ;(
2. Trasa od ronda Rataje do:
-Kamionek przez Starołękę i Głuszynę (znaczna część trasy wiedzie przez ulice :p).
-Tulec koło Franowa.
-Antoninka przez Maltę i Kobyle Pole - jest tam fajna stacja kolejowa zresztą bardzo ładna i zaciszna trzeba oczywiście uważać przy torach.
-Nad Maltę albo na Cytadelę - to pierwsze jest bardzo dobre pod względem rekreacyjnym, drugie bardziej pod względem widoczków :).
-Oczywiście na Stary Rynek.
-Do obserwatorium astronomicznego.
-Polecam też przejechać się w okolicy Złotników.
-No i oczywiście nad jeziora Strzeszyńskie, Kierskie, Rusałkę i do Wielkopolskiego parku narodowego.
3. Pod Poznaniem warto przejechać się w okolice Jarocina, Pleszewa i okolicznych wiosek, w których aż roi się od dworków :)
4. Warto też pojeździć nad morzem i w górach.

Nadal pamiętam o ćwiczeniu poetyckim zamieszczę wkrótcę :).

Wszystko ładnie pięknie ale to ostatni dzień wakacji :c jutro zaczynamy załamanie nerwowe i pojutrze jeszcze załamanie pogody ;(. Niestety tak bywa ale trzeba się nacieszyć ostatnimi chwilami ;) do zobaczenia (a właściwie przeczytania) wkrótce xd. Bye :)

środa, 22 lipca 2015

Wakacyjne wynurzenia część 1 (i może ostatnia) xd

Hej czytający :D Jak tam wakacje xd? Wszyscy metale i inni już po festiwalu w Jarocinie - mam nadzieje, że był udany :). Ale pomijając wszytstkie te przywitania itp. chciałabym przedstawić spis treści owego wpisu ;p.
1. Męczarni ciąg dalszy czyli AKTYWNY wypoczynek ;D
2. Cały czas zbieram info o rowerowych wyprawach więc oczekujcie dalej xd
3. Ćwiczenie pisarza czyli kompletny nieogar *-*
Także a propos męczarni przypomina mi się wf z 1 klasy gimnazjum kiedy to nie przydzielili nam pierwszy raz w życiu marnego WFisty tylko wyćwiczonego w boju sportowca (z nikogo nie kpie to był naprawdę prawdziwy "wuef") (y). Jednak na tyh jak i na każdych innych zajęciach praktycznie zawsze pokazywana była zła technika robienia brzuszków. Także wszyscy napaleńcy, którzy latem ćwiczą - powinniście ćwiczyć cały rok ;P- powinni wiedzieć, że robienie brzuszków przez podnoszenie całych pleców do pionu obciąża i negatywnie wpływa na kręgosłup. Przed treningiem radzę poczytać w internecie albo zapytać na siłowni trenera jak powinno wyglądać to ćwiczenie prawidłowo. Chodzi przede wszystkim o to aby nie chwyt i unosić szyi na siłę, nie wyginać karku i odpowiednio podnosić ciało. Piszę o tym nie żeby truć wam wiadomo co w wakacje tylko, żeby uświadomić was, że coś takiego ma negatywne skutki ;p, a w sumie latem więcej osób ma postanowienia treningowe - więc może wbiję się z tematem XD.
Drugi punkt tak jak pisałam cały czas obczajam nowe trasy rowerowe i utwierdzam się w przekonaniu, że muszę zainwestować w błotnik -.-. Może ktoś poleci dobry i w miarę gustowny tylny błotnik na treka xd?
Co do punktu 3 ostatnio trafiłam na ciekawą rzecz w internecie - mianowicie ćwiczenie pisarza. Wyobraź sobię, że nagle znikasz z domu/mieszkania z całą swoją rodziną i pupilkami. Drzwi zostają zamknięte ale nie na klucz. Wszystkie twoje rzeczy i ubrania pozostają. Nikt z twoich przyjaciół ani przyjaciół twojej rodziny nic nie wie. Jaką historię do tego dopiszesz? Jak zareagują sąsiedzi? Co inni ludzie mogą myśleć i z tym zrobić? A teraz wszscy z wyobraźnią czytający ten post mogą spróbować tworzyć historię życia xd. Lećcie na spontana i pochwalcie się innym opowiadaniami (tutaj komentarze też mile widziane :D). Ja napiszę historię i zamieszczę ją w następnym wpisie xd. Pozdrawiam i miłych wakacji ;D narka :)

Ps. Wstawiam zdjęcie zajebistych kocich spodków xd

piątek, 10 lipca 2015

Reaktywacja (coś, jakoś, chyba mam nadzieję, że się uda xd)

Witam wszystkich :) po roku stwierdziłam, że od czasu do czasu wypadałoby coś napisać. Długo myślałam jaki by tu wybrać temat i postanowiłam, że napiszę trochę o wakacjach, trochę o życiu itp itd ;p. Wakacje... 2 tygodnie minęły jak dwa dni... ale w sumie 3 lata gimnazjum minęły jeszcze szybciej :c. Za kilka dni jadę opalać dupę na działkę - moje letnie cele (zachęcam do przyłączenia się xd) OPALIĆ SIĘ I WYROBIĆ BRZUCH (ale bez przesady xd. Poźniej będę mieć jeszcze trochę czasu w Poznaniu i nad morzem. Postanowiłam w tym roku zrobić tutaj rowerowe opisy różnych miejsc, tras, przyrządów typu gps ;p i zamieścić zdjęcia. Będą dotyczyć oczywiście Poznania no i okolic Jarocina. Swoją drogą festiwal rockowy już za kilka dni ;D. Co do deugiwgo tematu nastała nowa era w moim życiu, dostałam się do liceum plastycznego w Poznaniu (jak kogoś interesuje ta szkoła to za dwa miesiące będę już dużo wiedzieć xd) no i mam w jakiś sposób otrząsnąć się z przeszłości, zachowując dobry kontakt ze znajomymi - to pierwsze jest trudne, to drugie raczej nie (i mam nadzieje, że takie pozostanie :D). Przez ostatnie 2 miesiące mojej wolności (bo aktualnie jestem bez frakcyjna - już koniec gimbazy a liceum jeszcze trochę poczeka xd ALE DOBRZE MI Z TYM <3) będę się opierdalać *-* w końcu xd. Ostatnie tygodnie zeszły mi na spotykaniu się ze znajomymi i w sumie mogę wam polecić mój sposób na udane wakacje :).
1.Uno masz przynajmniej 2 miesiące wakacji (jeśli nie pracujesz - a jak tak to pewnie masz wolne chwile wieczorem) spędź je jak najlepiej - tzn. Przeznacz 1/3 czasu na spotkania ze znajomymi albo z rodziną (na imprezy, niespodziewane wbijanie do przyjaciół, nocowania albo inne szalone pomysły xd) jeśli nie lubisz przeznacz ten czas na sport. Kolejną 1/3 czasu przeznacz na czas tylko i wyłącznie dla Ciebie - czytaj książki, oglądaj seriale i filmy graj w gry na kompie, chodź na asg, paintball i inne ;p po prostu rób co lubisz.
Pozostały czas spędź na rozwijaniu pasji (nie mówię  o szkole chyba, że naprawdę jej komuś brakuje ;p) czytaj różne gazetki, rysuj, graj - twórz, zbieraj znaczki czy monety dowiaduj się o nich ciekawych rzeczy, chodź na shoppingi (polecam biedronkę w lecie powinien być giermasz xd), rób zdjęcia, jedz lody, znajduj nowe trasy na biegi czy rower. Pisz, licz, myśl, zastanawiaj się, rozmawiaj - i nie przegrzej zwojów ;p.
2. Teraz czas na szczere rady...
- Staraj się naprawdę nie spędzać całego czasu samemu - spotkania z przyjaciółmi i rodziną naprawdę poprawiają humor i są w stanie uczynić Cię szczęśliwszym.
- Nie chodź spać codziennie po 1 bo założę się, że w czasie rolu szkolnego właśnie tak to wygląda (przynajmniej u mnie xd), rano nie musisz wstawać o 7 (Bogu dzięki ^^) ale też nie śpij do 12 - tracisz dzień i jesteś bardziej zmęczony/a. Jeśli codziennie chodzisz spać o 24 i wstajesz o 10 to spróbuj wprowadzić lekką zmianę. Zaśnij o 23 i wstań o 9 ;p. Czasami możesz też zmusić się do wstania ok 6 gdy nic się nie dzieje i poobserwować ranną przyrodę (aparat w dłoń i go ;D).
- Odpoczywaj fizycznie i psychicznie. Jeśli coś wcześniej męczyło Cię psychicznie odrzuć to od siebie, pogadaj z przyjacielem i zakończ tą sprawę, przestań o tym rozmyślać - po prostu zapomnij albo rozwiąż to. Nie psuj sobię wakacji (masz tylko 2 miesiące). Mówiąc z perspektywy melancholijnego idealisty, filozofa radzę wam przestać rozważać sytuacje i życie codziennie z innej strony. Nic wam to nie daje oprócz dołka, a wierzcie mi niektóre sprawy trzeba zostawić aby same rozwiązały się z biegiem czasu.
- Spełniaj marzenia i cele. Powiedz sobię tak jak ja, że w tym lecie się np. opalisz, albo np. przeczytasz 6 książek, przejdziesz ulubioną grę, ograsz przyjaciela w planszówkę jako zemstę za inną przegraną (oczywiście wszyatko traktujemy jako zdystansowany do siebie i innych humor xd), przejedziesz 200 km na rowerze. Dążenie do celu potrafi uszczęśliwić :).
I UWAGAAA!!! Ogranicz przeglądanie internetu i "patrzenie w komórkę" ;p facebook i instagram nie uciekną, twój czas i wakacje tak ;p. Także ogranicz do jakiś 2 h dziennie na pisanie z innymi i przeczytanie blogów innych ludzi xd. To by było chyba na tyle z moich literackich wynurzeń na tematy wakacyjne xd. Za jakiś czas napiszę o architekturze i tym rowerowym zwiedzaniu. Kto jedzie na festiwal w Jarocininie - życzę dużo odjechanej zabawy i dobrej muzyki \m/. Życzem zajebistych wakacji, dużo odpoczynku i szaleństwa XD. Ave ;)

piątek, 1 sierpnia 2014

Szczęście w nieszczęściu

Witam wszystkich bardzo serdecznie - wakacyjnie :D. Mam nadzieję, że pogoda, szczęście i dobry humor dopisują wam tak jak mi (mimo kilku drobnych zdarzeń ;p. Drobnych zdarzeń o ile dobrze pamiętam było z 2 albo 3... Pierwszym było - skupić uwagę proszę xd - kiedy to chciałam wyprowadzić kota na spacer (na smyczy niczym psa xd). Najukochańszy i "najmniej agresywny" z moich kotów Tygrys wracając po udanym spacerku (nie wyobrażajcie sobię wielkich kilometrowych spacerów... z tym tchórzem da się wyjść tylko przed dom ;p) kiedy niosłam go przez pokój w którym aktualnie przebywają pozostałe futrzaki, puchacz tak się wściekł, że ledwo zdąrzyłam go wrzucić do jego pokoju. Oczywiście z pazurami na kogo naskoczył? Na mnie -.- . Dokładniej na moją prawą nogę. Przez tydzień utykałam na jedną nogę, bolało jak cholera i jeszcze musiałam na moment odwiedzić szpital... Dziś pozostał już tylko ślad po kilkunastu pazurach (mam nadzieję, że w efekcie ta blizna zniknie ...). Drugim zdarzeniem - tym, ktòre zdarzyło mi się kilka dni po pierwszym było to, że w trakcie wyprawy rowerowej (w poszukiwaniu dworków i pałaców) z moją siostrą zgubiłam telefon -.- . Moja pierwsza reakcja - FU*K ZAWRACAMY!!!. Kilka dni poszukiwań, stresu i z nową kartą (bo tamta oczywiście zablokowana)... Telefonu nie dało się nawet zlokalizować (niżej wam podam kilka rad jak odnaleźć telefon). NASZCZĘŚCIE moja mama (z zawodu archeolog) ma już takie zboczenie zawodowe, że po kilku minutach patrzenia w ziemię znalazła zgubę... Uff kontakty, zdjęcia i muzyka uratowane :D.  Trzecim traumatycznym wydarzeniem było jednocześnie: natrafienie na potrąconego kotka na ulicy w trakcie szukania komórki ( biedne zwierzątko :CCC ) i jazda w zupełnych ciemnościach po ulicy na rowerze... Zdarzyło się też dużo pozytywnych rzeczy w te wakacje xd, np. uzależniłam się od oglądania i czytania "Naruto", zwiedziłam okolicę, przejechałam zacne odległości na rowerze, przeczytałam "Rozważną i romantyczną" - NAPRAWDĘ POLECAM :) no i odpoczęłam od szkoły :D. Teraz te kilka rad dotyczących odnajdywania komórki.
1. Włączajcie gps kiedy wychodzicie z domu.
2. Jeśli to możliwe miejcie włączony dźwięk w telefonie.
3. Synchronizujcie kontakty z pocztą gmail oraz zgrywajcie zdjęcia i muzykę na komputer.
4. Załóżcie konto na samsung apps.
5. Niepotrzebne zdjęcia dokumentów od razu zgrywajcie.
6. Istnieje kilka dobrych stron lokalizujących telefony m.in. te z google maps lub specialne na androida.
7. Jeśli zgubicie telefon ( zanim zablokujecie kartę sim ) spróbujcie odnaleźć lokalizację telefonu przez odszukanie ostatnich miejsc połączenia z internetem lub wyślijcie sobię na maila wiadomość - to też może odnieść sukces.
8. Najważniejsze to się nie poddawać, szukać kilka dni, nie tracić nadzieji, i spróbować pozostać w kontakcie z ewentualnym znalazcą komórki.
Mam nadzieje, że te kilka rad nie pójdą na marne, jednak życzę wam wszystkim żebyście nigdy nie gubili swoich rzeczy xd. W najbliższym czasie postaram się dodać jakieś zdjęcia z wakacji i coś napisać ;). Bye :)

piątek, 11 lipca 2014

Segunda fase de las vacaciones

Nie ogarniającym od razu wyjaśnię, że powyższy tytuł oznacza, że właśnie weszłam w drugi etap wakacji :D. No dobra jeszcze kończę pierwszy... Dzisiejszy dzień, ostatni z pierwszej fazy wakacji zaczął się ... hmm... jak dla mnie very pozytywnie :). Budzę się, 9 rano (tak wcześnie...) patrzę, ooo jaka fajna pogoda (pierwszy raz od kilku dni nie padało), bezchmurnie, lekki wiatr, słońce - normalnie cud, miód i maliny xd. Pomijam fakt, że w nocy lało, grzmiało i błyskawice latały niczym flesz u jakiegoś szalonego fotografa... No dobra, wstałam... godzina później - "O fuck miałam dać komórkę do naprawy" O.o (a raczej zgrać z niej wszystko co na niej było) - 30 minut w plecy. Od razu wyjaśniam... w nie wyjaśnionych okolicznościach STŁUKŁAM SOBIE SZYBKĘ -.-.  No ale dobra, trudno. Poszłam do biblioteki wypożyczyć lektury na konkurs kuratoryjny z polskiego (całe wakacje będę czytać jakieś nudne książki o wojnie :,( jakby nie mogli wybrać czegoś ciekawszego). Wymieniłam bibliotekarce całą listę książek... trochę ich jest... ona w odpowiedzi z sarkastycznym uśmieszkiem, kiwając głową poinformowała mnie, że muszę iść do biblioteki dla dorosłych. Na mojej twarzy pojawił się lekki nieogar... "Yyy, aha... no dobrze... " Oczywiście później dostałam całą kartkę z wypisanymi bibliotekami i numerami do nich. Ok, kolejne 20 min w plecy. Przez to wszystko na moją kilku-nastu kilometrową wycieczkę wyjechałam godzinę później. Ale co mi tam, jak nie pada to mogę jechać zawsze :D. Oczywiście jak tylko wyjechałam, niebo stało się "lekko" pochmurne - ale trudno. Po 30 minutach drogi dotarłam na miejsce. Cele były trzy. Uno spotkać się z koleżankami, dos - iść na lody, tres - nie siedzieć w domu. Jedyny minus podróży - zawsze miałam przy sobie GPS (tak w razie co, żeby się nie zgubić gdzieś xd), ale tym razem z zastępczą komórką coś mi nie wyszło... no ale potrzebny nie był i to się liczy. Cały czas miałam traumę, że będzie burza, więc jeździłam prawie cały czas gapiąc się na niebo. Dojechałam do koleżanki, którą oczywiście zbudziłam (12.30 dla jasności - nie bulwersuję się, sama też tak lubię spać xd). Stwierdziłam, że widok kolejnego człowieka w piżamie byłby co najmniej śmieszny, ale nie chcąc być wredna pojechałam dalej. U drugiego człeka dostałam ciastko ^^ (nie wspomnę, że jakiś czas wcześniej jadłam śniadanie ;p). Pół godziny później pojechałyśmy znowu do śpiocha, który zdążył już wstać.  W życiu widziałam tylko dwie osoby, które "tak po prostu" wyglądały jakby miały bliskie spotkanie z drzewem... (między innymi byłam to ja w lustrze XD), ale po dzisiejszym dniu dodałam do tego rekordu jeszcze jedną. A PÓŹNIEJ CI ŹLI LUDZIE ZAWARLI SOJUSZ I MNIE WODĄ ZLALI -.- (no było nawet śmiesznie, trzeba przyznać xd). W planie oczywiście obowiązkowa wycieczka z psem na lody do pobliskiego sklepu, dyskusje na temat robienia omletu (OLA DEKLU OMLET ROBI SIĘ Z MĄKĄ XD) i niesprawiedliwości budowy jakiś tam dróg. A później czas na w tył zwrot i jedziem do domu. Nie wiem dlaczego, ale zawsze podróż do domu mija mi szybciej niż z domu... Dzień uważam za udany :D. A teraz lece ogarniać różne sprawy dotyczące drugiego etapu wakacji i pakować swój dobytek. Jeszcze spakuje jakiś szkicownik czy cuś i jedziem. Coś jeszcze pewnie napiszę, dodam zdjęcia z wyjazdów, może uda mi się zrobić jakieś arcydzieło malarskie, to też pokażę xd.  Pozdrawiam wszystkich i życzę udanych etapów wakacji. Da svidania :)

czwartek, 10 lipca 2014

Aktywnie deszczowo :)

Od kilku dni w Poznaniu pogoda ostro daje o sobie znać i to wcale nie w najlepszy sposób (deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz ;O). Cóż taka wola Boga, chociaż ja wcale nie narzekam - jest chłodniej, wilgotniej (dla alergika to zbawienie xd) ogólnie jak pada lekko, a zza chmur wyjdzie słońce to jest przyjemnie...jak jakiś czas temu wyjrzałam przez okno... tak malowniczego widoku (na sąsiadujący blok,drzewa i kawałek parku) to dawno nie widziałam, ładnie i słonecznie. Wiadomo, się wypadało to wieczorkiem będzie lepiej xd. Ironia losu i wrodzony pech mnie prześladują. Zawsze po południu gdy chcesz człowieku gdzieś iść albo spotkać się ze znajomymi, co się dzieje? Leje xd no dobra... nie zawsze ( i dobrze :D), a wieczorem, kiedy już nikomu nic się nie chce na dworze robi się całkiem znośnie. No i wiecie co? Obserwując wędrówkę zachodzącego słońca i biało-błękitnych chmurek po niebie (och jakże to słitaśnie brzmi ;p), obudziła się we mnie dusza romantyka i stwierdziłam, że wieczorny spacerek dobrze mi zrobi. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie by tu się udać no i wymyśliłam... Po odmeldowaniu się z domu czym prędzej pojechałam (oczywiście na rowerze ;D bo jakby inaczej xd?) nad Wartę. Rzeka wydała mi się najlepszym miejscem, gdzie uda mi się trochę odpocząć, poobserwować zachód słońca i zrobić parę zdjęć (niżej je załączam). Jechało się świetnie, tyle kałuży (można sobie koła umyć ;p), świeże powietrze i ten wietrzyk... i co tam, że byłam w błocie - cieszę się z wieczornego dotlenienia. W czasie wyprawy oczywiście obowiązkowa muzyka - polecam piosenki zespołu Epica :D. Cały dzisiejszy dzień uważam za udany, spotkałam się z koleżanką, narobiłyśmy sobie obciachu nad Maltą (ale oj tam xd), bawiłyśmy się jak grzeczne dzieci na placu zabaw (MY STARE KONIE NA PLACU DLA MAŁYCH DZIECI XD), odpowiedziałyśmy do jakiejś ankiety (robiąc wstyd całemu naszemu rocznikowi), niestety drugie spotkanie odpadło z powodu? Tak zgadliście... złej pogody. Jutro oczywiście zapowiada się równie fascynujący dzień (jeżeli nic go nie zepsuje ;p). Przez te kilka dni nauczyłam się jednego... Chcesz być sucha w trakcie jazdy, bierz bluzę (zawsze przecież można ją włożyć do plecaka). Ależ się rozpisałam o pogodzie ;O jak widać temat dobry na każdą porę dnia xd. Tak więc pozdrawiam wszystkich, cieszę się z tych ponad 50 wyświetleń (bo to i tak dużo) i dziękuję :). Zachęcam do wieczornych spacerków i wstawiam obiecane zdjęcia (może nie najlepsza jakość, ale staram się, umiejętnościami chciałabym choć trochę dorównać kilku bliskim mi osobom ;) ). Hasta la vista compadres :D







środa, 9 lipca 2014

"Uśmiech to niedrogi sposób na poprawienie naszego wyglądu". - John Dana

Deszcz, deszcz, burza, burza... GRAD, piorun, grzmot i drzewo, które nie postawiło się prawom fizyki... i zaryło w beton...  Jeszcze do tego upał i duchota. Czyż to nie piękna pogoda? Zaiste... wspaniała (tak tak to była ironia xd). Podstawowym pytaniem, które pewnie sobie teraz zadajecie jest - "No dobra ale po co ten cytat?" - ano właśnie. Wyobraźcie sobie teraz jaką mam sytuacje. Siedzę sobie w domu, jak zwykle obudziłam się około 10.30 (dziwne, zwykle budziłam się po 12 ;O) taki znudzony życiem ludź, gimbus w wakacje. Niby mam baaarrrdzo dużo możliwości, ale wiecie jak to bywa, że człowiek po 9 miesiącach spinania się w gimnazjum jest już tak zmęczony, że szkoda gadać xd. Spotkania odrobione, reszta umówiona na dalsze terminy. Książka przeczytana, następna w połowie... Pochwalę się jaką czytam zacną lekturę - "Rozważna i romantyczna" - z polecenia nauczycielki polskiego (nie wnikajcie ;p). Od kompa uzależniona nie jestem, więc jak już wchodzę pogram sobie chwile w "Need for Speed", popiszę z kimś na fejsie, poczytam bezużyteczną... Ale jak już we wcześniejszym poście pisałam - Aj lof rajding e bajk :D - poszłam jak dobry, wysportowany obywatel pojeździć na rowerze. Byłam skłonna pojechać 15 km od domu (a to jednak jest 45 minut drogi w jedną stronę) ale coś mnie tknęło i... stwierdziłam, że odwiedzę zacne jeziorko, czyli naszą poznańską kochaną Maltę (około 3 km ode mnie + 4.5 km na objazd). Tak więc ja, z wyszczerzem na twarzy pojechałam żwawo do celu. Po drodze zahaczyłam o kilka miejsc, CAŁY CZAS mając wyrzuty sumienia, że odechciało mi się zrobić 15 km razy dwa. Trochę posiedziałam na trawce, opalając się w promykach słońca, które chamsko schowało się w chmurach... a konkretnie w takiej jednej... dużej... ciemno-szaro-granatowej... łooo matko... help :C. Po kilku minutach dało się słyszeć i widzieć pierwsze oznaki wyładowań elektrycznych, czyli potocznie zwanej BURZY. A ludzie zaczęli powoli, lecz efektywnie zwiewać. No cóż ... przybyłam, zobaczyłam, spier*oliłam. A centralnie nade mną było co? Burza... Jeah... w połowie drogi coś na mnie kapnęło. Moja pierwsza myśl (gdyż jestem człowiekiem, który z natury lubi deszcz, jednak dzisiaj...) "ooo fajnie deszczyk, trochę się ochłodzę w drodze do domu". No... nie mineła minuta, a jak zaczęło padać (sory lać,po prostu  ulewa miesiąca). No dobra jadę dalej. Dostałam z gradu, nade mną błyskały pioruny, nic nie widziałam przez deszcz, który lał się po prostu w każdą możliwą stronę (tak z dołu do góry też, przecież odbijał się od drogi ;p ) i spróbuj człowieku widzieć gdzie jedziesz!? Jak nie przejedziesz prawie uciekającego człeka to zaczną ci się opony ślizgać na wodzie (zapraszamy do programu "TANIEC NA WODZIE" - w każdy deszczowy dzień w godzinach popołudniowych! W programie wodna masakra kołem rowerowym oraz ślizg w dal na mokrym i twardym betonie). Jeszcze musisz być na tyle ogarniętym, żeby nie wjechać pod jakiś traktor czy inne duże cuś. TANIE PRANIE NA RZĄDANIE! - nazwa firmowa z prawami autorskimi, w 100% zastrzeżona ;p. Nie dość, że zażyłam tani, letni prysznic, wyprałam SIĘ i swoje rzeczy (byłam mokra od futra po buty ) to umyłam sobie rower (no to akurat dobrze ^^). Mijałam ludzi stających pod dachami i wszystkim innym, byle tylko uniknąć przemoczenia. Nie obyło się bez dziwnych spojrzeń w moim kierunku, typu "dzieciaku zostaw ten rower i chodź pod jakiś dach, czy do klatki schodowej". Szczerze mówiąc gdyby nie moja wrodzona zaciekłość (i strach przed burzą) może i bym tak zrobiła, ale stwierdziłam ŻE ZA CHOLERĘ NIE PRZESTANE UCIEKAĆ DOPÓKI NIE STANĘ WE WŁASNYM DOMU (miałam dokładnie dwie chwile słabości, ale dzielna ja je przezwyciężyłam xd). W końcu, niczym światełko w tunelu, zobaczyłam moje osiedle, blok i czym prędzej pojechałam do wejścia. Czekało mnie już tylko wniesienie roweru na drugie piętro (ale co mi tam, już nie padało). Ogarnęła mnie tak gwałtowna fala radości i nagle zdałam sobie sprawę z głupoty tej sytuacji, że byłabym wybuchnęła tak głośnym śmiechem, że sąsiedzi opowiadaliby o mnie legendy (może już tak jest a ja nic o tym nie wiem xd?). Na szczęście się pohamowałam... ale gdy tylko zobaczyła mnie moja rodzina wszyscy wesołym chórkiem powitali mnie śmiechem. Nie dziwię się i nie mam tego nikomu za złe, gdy tylko podeszłam do lustra i zobaczyłam moje "nieco" przemoknięte ciuchy i wszystko inne wiedziałam już jak czuły się moje 3 koty, gdy je radośnie wrzuciłam do wanny pełnej wody, a one nie mogły wyjść bo było ździebko ślisko xd (nie martwcie się, nie znęcam się nad zwierzętami ;p wykąpane i wysuszone, przynajmniej nie było im gorąco a teraz mają lśniące futro - niczym wyprane w perwolu ;D). Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i wtedy stwierdziłam, że dodał on i mi i całej tej sytuacji nieco śmiesznego uroku (i tu macie połączenie z cytatem). A do roweru i pogody się nie zrażam, jestem very optymistycznym człowiekiem :). Zachęcam do aktywnego wypoczynku na rowerze... tylko najpierw kilka razy sprawdźcie prognozę pogody! ;) AVE xd